sobota, 9 maja 2015

Od Harrisona

 Rzuciłem patyk mojej suczce, a ta poleciała za nim i zniknęła w wysokiej trawie. Odczekałem kilka sekund i Luna zaraz zjawiła się u mego boku.
-Na dzisiaj wystarczy- Powiedziałem do psa. Przekręciła wzrok i podskoczyła energicznie. Po raz ostatni patyk poszybował w powietrzu i poszliśmy do domu. Suczka dreptała z opuszczoną głową i wpatrywała się w przechodni. Co chwilę musiałem ją przytrzymywać- zwłaszcza, gdy mijaliśmy inne psy. Nagle wystartowała do biegu i przebiegła na drugi koniec ulicy. Pognałem za nią jak szalony i mocno pożąłowałem, że nie mam przy sobie smyczy.
-Luna!-Zawołałem. Suczka zatrzymała się posłusznie, ale gdy tylko się zbliżyłem ponownie puściła się do biegu. Nie zdążyłem jej złapać. Podążyłem za nią, aż zauważyłem ją biegającą z jakimś psem. Instynktownie przyśpieszyłem i złapałem ją za obrożę, by nie rzucała się więcej. Zmusiłem ją do uspokojenia się, po czym powędrowałem wzrokiem do postaci, która zmierzała w naszym kierunku.
(Ktoś?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz