wtorek, 31 marca 2015
Od Oliwera do Rose
- Przepraszam za nich. - powiedziałem krótko.
Rose?
Od Julii do Ksawerego c.d
- O szesnastej mamy być tu i czekać na niego. - powiedziałam oddając mu telefon.
- Super. - uśmiechnął się.
Odwzajemniłam uśmiech i nagle, ktoś pociągnął mnie za kaptur, odwróciłam się i zobaczyłam Christiana. Uśmiechnęłam się do niego, a musnął mnie w rękę, oczekując pieszczoty. Podrapałam go za uchem, po czym cmoknęłam w nosek. Dałam mu kilka kostek cukru a temu oczywiście było mało i zaczął przeszukiwać moje kieszenie.
Ksawery?
Od Ksawerego do Julii (C.D)
Od Julii do Ksawerego c.d
- Czemu się nie nadaje do dzieci? - spytał.
- Jest zbyt energiczny. - odpowiedziałam. - Ale poza tym, jest fajny, nie ma z nim większych problemów. - dodałam.
- Mhm. - mruknął głaszcząc konia.
- Jak chcesz, mogę poprosić o numer do właściciela. - zaproponowałam.
- Super by było. - uśmiechnął się.
- To chodź. - odwzajemniłam uśmiech.
Poszliśmy do stadniny. Ustaliśmy między boksami.
- Szukanie Kuby zajęło by bardzo wiele czasu, więc mam lepszy sposób. - powiedziałam. - Ałaaa! Tymon zostaw mnie! - krzyknęłam desperacko.
W jednej chwili, podbiegł do nas młody chłopak, o rok starszy ode mnie.
- Prosiłem cię, abyś tak więcej nie robiła... - uśmiechnął się.
- Słuchaj, potrzebujemy numer do właściciela Anubisa.
- Nie mogę. Nie mogę przetwarzać informacji osobistych.
- No proszę... - zrobiłam maślane oczka.
- No dobra, tyko dla ciebie. - westchnął.
Ksawery?
Od Nathana CD Julia
Znów rzuciłem psom piłkę.
-Powinni zakazać gonitw... Męczenie i znęcanie się nad końmi...- powiedziałem.
-Już mówiłam, że on nie startuje.- powiedziała dobitnie.
-Słyszałem. Ale i tak uważam, że powinni uznać gonitwy za nielegalne. Skoro zakazali pardubickiej, to czemu nie zakazali wszystkich...?- znów rzuciłem piłkę.
-Mówiłeś, że jesteś weterynarzem...?- spytała nagle po dłuższej chwili ciszy.
-Tak...- skinąłem głową.
-Leczyłeś konie...?- żądała następne pytanie.
-Nie raz... a czemu pytasz...?- spojrzałem na nią.
<?>
Od Ksawerego do Julii (C.D)
Od dziecka konie budziły we mnie to coś... jedynie rodzice ciągle, gdy chciałem mieć własnego konia mówili "nie", chociaż mieliśmy wielką posesję i miejsce na schludną, luksusową stajnie. Po dotarciu do stadniny z Julią, oprowadziła mnie po niej by zapoznać się ze wszystkim. Przechodząc przez padok dla koni, moją uwagę przyciągnął gniady koń leżący na ziemi.
- Kto to? - zapytałem z zaciekawieniem.
- Nie wiem, niedawno do nas dotarł. Nie nadaję się do nauki jazdy, dla dzieci. Mówią, że jest do oddania.
Oddania? - powiedziałem w myślach, sam do siebie. Czy to ten moment, by zacząć życie z końmi?
- A myślisz, że mógłbym go przygarnąć? - zapytałem wpatrując się w konia.
<Julia?>
Od Julii do Nathana c.d
- Wystawianie koni do gonitw, to okrucieństwo. - powiedział wyraźnie.
- Uważasz że męczyła bym własnego konia?
- Skoro wystawiasz go do gonitw... - powiedział, po raz kolejny rzucając piłkę.
- Chris nie staruje w gonitwach, biega, bo to lubi. Nawet jak bym chciała, to by nie mógł... - zacięłam się, mój ton był lekko poddenerwowany, nie podobny do mnie.
Nathan?
Od Nathana CD Julia
Skrzywiłem się nieco w duchu. Nie lubiłem patrzeć na treningi koni do gonitw... jak na mnie, to było męczenie zwierząt...
-To niehumanitarne...- mruknąłem.
-Co?- spytała, bo chyba nie dosłyszała.
-Mówię, że to niehumanitarne...- powtórzyłem głośniej i wyjąłem z kieszeni piłkę tenisową. Rzuciłem ją, a kiedy dałem psom pozwolenie - pognały za nią.
<?>
Od Julii do Nathana c.d
Usłyszałam ciche rżenie i odgłos kopyt, odwróciłam się za siebie i zobaczyłam Christiana. Uśmiechnęłam się do niego, ten przykłusował do mnie, pogłaskałam go, a ten zaczął muskać moje kieszenie, w poszukiwaniu smakołyków. Zaśmiałam się pod nosem i dałam mu kawałek marchewki, po czym pocałowałam w nos. Zza boksów, wyszedł stajenny - Marek.
- Jeździec już jest na torze. - powiedział, podając mi stoper.
Chwyciłam ogiera za wodzę, po czym spojrzałam na chłopaka.
- Idziesz z nami? Będziemy mierzyć mu czas. - lekko się uśmiechnęłam, głaszcząc konia po szyi.
Nathan?
Od Julii do Ksawerego c.d
- Wiesz co, ja już chyba muszę iść, muszę jechać do stadniny, później mam zajęcia... - westchnęłam.
- Jeździsz konno? - spytał.
- Nom. Jak chcesz, to możesz jechać ze mną. - lekko się uśmiechnęłam.
Ksawery?
Od Nathana CD Julia
Trwała cisza. Kiedy już "ogarnąłem" swojego konia, spojrzałem mu w oczy i pogładziłem po chrapach...
-Jesteś piękny...- szepnąłem i odprowadziłem go do boksu. Julia również odprowadziła swojego ogiera.
-Co chcesz teraz robić?- spytała kiedy wychodziliśmy ze stajni.
-Przede wszystkim nie chcę przeszkadzać w pracy...- odparłem i uklęknąłem gładząc swoje psiska po mordach. Master polizał mnie w twarz, a ja posłałem mu karcące spojrzenie. Pisnął przepraszająco, a ja pogłaskałem go.
<?>
Od Ksawerego do Julii (C.D)
- Nic ci nie jest tak w ogóle? Ręka cała? - zapytałem dziewczyny dyszącej z przemęczenia.
- Nie, jest okey. - uśmiechnęła się po woli biorąc oddech. - Chodź, wracamy do psów. - mrugnęła. - Koty zostawimy sobie na sam koniec, gdy już psy znajdą sobie własne zajęcie.
Oboje poszliśmy w stronę wybiegu dla psów. Gdy byliśmy na miejscu zacząłem się przyglądać jednemu samcu, był to krótkowłosy owczarek niemiecki.
<Julia?>
Od Julii do Nathana c.d
Dalej, jechaliśmy stępem, kłusem i trochę galopem. W stadninie, wprowadziliśmy konie do boksów, rozsiodłaliśmy je po czym wyczyściliśmy.
Nathan?
Od Julii do Ksawerego c.d
Psy, nie zbyt chciały chodzić po schronisku, co chwilę ciągnęły mnie w stronę wyjścia. Obeszliśmy całe schronisko, pokazałam mu też, gdzie trzymamy jedzenie, smycze, leki itd. Na sam koniec, poszliśmy do kotów, zupełnie zapomniałam, że Kuba nie lubi kotów. Po jakimś czasie, zaczął skakać na siatkę i szczekać na koty, przez jego siłę, wyrwał mi smycz z ręki i uciekł.
- Trzymaj. - powiedziałam szybko, dając mu smycze i rzucając się biegiem za samcem.
Trochę się za nim nabiegałam, doleciał aż do parku, cud, że pod samochód nie wpadł. Złapałam go za obrożę i cudem zatrzymałam. Odetchnęłam, po czym klęknęłam.
- Ty łobuzie. - powiedziałam lekko dysząc.
Ksawery?
Od Ksawerego do Julii (C.D)
Od Nathana CD Julia
Od razu skoczyłem do przodu i złapałem Julie za rękę, a drugą uzdę jej konia. Wtedy mój chciał gdzieś zwiać, więc złapałem go za cugle tą samą ręką co konia Julii. Kiedy obydwa zwierzęta nieco się uspokoiły, spojrzałem na dziewczynę. Była co najmniej oszołomiona całym zajściem. Pomogłem jej wstać i podałem wodzę jej konia.
-Musisz bardziej uważać...- powiedziałem bez emocji i dalej sprowadzałem swego ogiera.
<?>
Od Julii do Ksawerego
- Pomóc w czymś? - spytałam podchodząc do niego i lekko się uśmiechając.
Ksawery?
Od Juli do Nathana c.d
Nathan? Lekki brak weny.
Od Nathana CD Julia
Również zeskoczyłem z konia i dalej szedłem za nią pieszo, a za mną Master i Mafia. Minęło jakieś 45 min. Znów było trochę bardziej płasko, więc wskoczyłem na grzbiet ogiera i ruszyłem galopem miedzy skałami.
-Nathan!- krzyknęła za mną Julia, ale wtedy siwek skończył nad zwalonym drzewem i biegł dalej. Przypominało mi się, jak jeździłem tak z ojcem. Przed oczami miałem jego karosza, gnającego przez las. Uśmiechnąłem się delikatnie. Znów siwek skoczył. Julia galopowała za mną. Po prawej biegły moje psy. Wypadliśmy na płaską halę.
<?>
Od Julii do Martina c.d
- Axel, spokój! - krzyknęłam. - Leżeć! - dodałam.
Samiec zrobił to, o co go prosiłam po czym spojrzał na mnie maślanymi oczkami, jak by przepraszał. Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym pogłaskałam go.
- Jestem Martin. - usłyszałam głos chłopaka, gdy podniosłam wzrok, lekko się uśmiechnął.
- Julia. - odwzajemniłam gest.
Martin?
Od Martina do Taylor (C.D)
-Ej!Możesz zabrać swojego psa?-Krzyknęła niby z irytacją.Podbiegłem i wyciągnąłem herbatnika z kieszeni,by zwabić do mnie mojego psa,ponieważ siłą bym go w życiu nie odciągnął.Zareagował błyskawicznie i z rozpędzeniem wylądował na mnie,a ja na ziemi.Zaczął przeszukiwać mi dłonie za smakołykiem.Ponieważ wylądował gdzieś na ziemi musiałem wyciągnąć kolejnego,by Steev ze mnie wstał.Tak też się stało,rzuciłem mu ciastko i uśmiechnąłem się przepraszająco do nieznajomej patrzącą na mnie ze zdziwieniem.
-On...jest,no...jak był mały,to stuknął się w łeb-palnąłem.Dziewczyna podniosła brew,co najwidoczniej miało oznaczać ''nie tylko on''. Uśmiechnąłem się głupawo,gdy mój pies przybiegł i znowu zaczął okrążać dziewczynę.
-Steev,choć tu!-Rozkazałem.Słysząc ten stanowczy ton przybiegł i klapnął obok mnie.Wystawił język i wiercąc się wystawiał głowę do suczki.
(Taylor?)
Od Martina do Julii (C.D)
-Dzięki.-Powiedziałem z ulgą,gdy pozbyłem się smaku psa z buzi.Ohyda.Jak on mógł?W tej chwili z mojego mieszkania wybiegł Steev warcząc na nieznajomego dobermana,którego dopiero teraz zauważyłem.On też zaczął warczeć,więc pośpiesznie chwyciłem dobermana za obrożę i postawiłem obok siebie próbując wepchnąć go do środka.
-Źle reaguje na nieznajomych...-Usprawiedliwiałem się.
-Tak jak każdy pies.-Powiedziała i uśmiechnęła się ciepło. Dopiero teraz przyglądnąłem się jej blond włosom. Były dość długie...
(Julia?)
Od Julii do Nathana c.d
- Dalej musimy iść pieszo, jest dość stromo. Ale uwierz mi, warto, na górze jest cudowny widok. - lekko się uśmiechnęłam, po czym ruszyłam na górę, a koń za mną.
Nathan?
Od Nathana CD Julia
Wzruszyłem ramionami.
-Wszystko jedno...- odparłem z obojętnością. Patrzyłem na grzywę siwka, przed oczami miałem rodziców... Zamknąłem na chwilę oczy i westchnąłem. Odgoniłem od siebie wspomnienia, które atakowały mój umysł. Otworzyłem oczy.
<?>
Od Julii do Nathana c.d
- Gdzie tak w ogóle jedziemy? - spytał po dłuższej chwili ciszy.
- Jezioro, łąką, góry... co byś chciał? - spytałam.
Nathan?
Od Nathana CD Julia
Wzruszyłem ramionami.
-Możemy...- powiedziałem.- Master, Mafia! Do mnie!- zawołałem psy, które siedziały grzecznie pod bramą. Od razu przybiegły i ustały obok nóg mojego ogiera.- To prowadź... Ja nie znam okolicy...- powiedziałem.
-No to chodźmy.- powiedziała z uśmiechem i puściła swego konia przodem, od razu wchodząc w kłus. Zrobiłam to samo, zachowując odstęp między obydwoma ogierami.
<?>
Od Julii do Nathana c.d
- Jedziemy w teren? - zaproponowałam.
Nathan?
poniedziałek, 30 marca 2015
Od Nathana CD Julia
Trochę nie byłem zachwycony faktem, że Mafia i Matser siedzieli na tylnym siedzeniu. Wolałem jak jeździli obok mnie, ale nic nie powiedziałem. Julia powiedziała:
-No to jedziemy. Spodoba ci się. Jak chcesz, to mogę cię trochę poduczyć.- uśmiechnęła się. Kiwnąłem głową. Wcisnęła gaz i samochód ruszył.
Nie minęło wiele czasu, kiedy zatrzymała auto na parkingu przed stadniną. Zgasiła silnik, wyjęła kluczyk ze stacyjki i wysiadła. Otworzyłem drzwi i również wysiadłem. Następnie otworzyłem drzwi Masterowi i Mafii, a psy wyskoczyły i stanęły obok mnie. Spojrzałem pytająco na Julię.
-Chodź. Pokażę ci swoje konie.- powiedziała i ruszyła w stronę stajni. Poszedłem za nią, a psy za mną.
*******
Siedziałem na grzbiecie jakiegoś siwka.
-Wow. Nie uczyłeś się wcześniej? Jeździsz jak zawodowiec!- powiedziała.
-Pół życia spędziłem w siodle...- odparłem tylko i pogłaskałem ogierka po szyi.
<?>
Od Julii do Martina c.d
- Dzięki. - powiedział po chwili.
- Spoko... - odpowiedziałam, nadal lekko zmieszana.
Axel gapił się na chłopaka, przechylając głowę na lewo i wystawiając język.
Martin?
Od Taylor do Martina
- Sadist! Chodź tu szybciutko! - zawołałam ją.
Suczka przybiegła a za nią drugi pies. Doberman zaczął mnie obwąchiwać. Czułam jak cała drżę. W porównaniu do Sadist, pies był trochę większy. Próbowałam go dogonić, jednak pies potraktował do jako zabawę. Pies wsadził łeb pod bluzkę. Nie daleko za psem, zauważyłam chłopaka zwijającego się ze śmiechu. Był to pewnie właściciel dobermana.
-Ej! Możesz zabrać swojego psa? - krzyknęłam do chłopaka .
Martin? xD
Od Martina do Julii
-Ałć!!!Steev!-Pisnąłem,gdy doberman skoczył mi na brzuch i wystraszył jednocześnie.Wyłożył się na mnie i łapami przygniótł twarz.
-Też cię kocham.-Powiedziałem i przesunąłem jego łapy tak,żebym mógł oddychać.Po chwili przesunął je z powrotem.Wyciągnąłem rękę i znów przesunąłem jego łapy.Zamknąłem oczy i dalej rozmyślałem nad tym,co mam zamiar zjeść. Steev jakby to wyczuł i włożył mi pół łapy do buzi.
-Eeej!-Powiedziałem i wyciągnąłem to obrzydlistwo z ust,po czym poleciałem do łazienki i czym prędzej próbowałem wypłukać ten okropny smak.Widząc już tylko jedno wyjście pobiegłem po płaszcz i z wywieszonym językiem podbiegłem do drzwi.Gdy je otworzyłem przechodziła jakaś dziewczyna,po czym zatrzymała się i popatrzyła na mnie dziwnie.
-Wszystko okej?-Spytała i podniosła brew.Wypaplałem nie wiadomo co z językiem na wierzchu,co miało oznaczać ''masz miętówkę?''.
(Julia?)
Od Julii do Nathana c.d
Nathan?
Od Nathana CD Julia
Chwilę odganiałem od siebie wspomnienia, by w końcu mruknąć:
-Psy będą przeszkadzać ci w pracy....- powiedziałem.
-Eeee tam... Bez przesady.- powiedziała.
-No nie wiem...- zawahałem się.
-Chodź. Będzie fajnie.- zachęciła mnie.
-Ech... Dobra... Ale najpierw kopnę się przebrać...- poddałem się.
<?>
Od Julii do Nathana c.d
- Przepraszam. - powiedziałam za nim. Chłopak się nie zatrzymywał więc pobiegłam za nim. - Chciał byś może pojechać ze mną do stadniny? - zaproponowałam dość cicho.
Nathan?
Od Nathana CD Julia
Kiwnąłem głową. Spojrzałem na psa Julii.
-Rasowy, prawda?- spytałem.
-Tak. Doberman. Ma na imię Axel.- powiedziała. Pokiwałem głową.
-Zna jakieś komendy?- zadałem następne pytanie.
-Jakieś tam zna... A czemu pytasz?- spojrzała na mnie. Uniosłem na nią wzrok. Chwilę myślałem.
-Nic... tak po prostu...- odparłem w końcu.- Przyzwyczajenie...- dodałem i zawołałem: - Master!- zawołałem, bo ten już coś węszył. Podszedł do mnie usłusznie.
-Sam je wytresowałeś?- spytała.
-Z ojcem...- odwróciłem wzrok.
-Muszę go poznać, pewnie jest w tym dobry.- powiedziała ochoczo.
-Nie będzie to możliwe...- powiedziałem ciszej.
-Jak to? Gdzieś wyjechał? Nie szkodzi, przecież zawsze mogę...- zaczęła, ale jej przerwałem:
-Nie żyje, okay?- uciąłem i ruszyłem dalej. Przed oczami miałem obraz ojca, kiedy zabierali go na salę operacyjną... Zacisnąłem pięści.
<?>
Od Julii do Nathana c.d
- Gdzie zmierzasz? - spytałam.
Chłopak wzruszył ramionami, na chwilę spuściłam wzrok.
- A ty? - spytał, choć chyba nie zbyt go to interesowało.
- Poranny spacer, później jadę do stadniny. - odpowiedziałam.
Nathan?
Od Nathana CD Julia
Spojrzałem na dom.
-Dzięki.- powiedziałem chłodno.- Master, Mafia... Idziemy...- rzuciłem do psów, a te poszły za mną.
-Do zobaczenia...- powiedziała dziewczyna. Spojrzałem na nią i skinąłem tylko głową. Weszliśmy na górę. Odnalazłem swój adres i otworzyłem drzwi z klucza. Wszedłem do środka, a Mafia i Master za mną. Od razu poszedłem do sypialni i postawiłem na szafce zdjęcia rodziców oraz swoje i z westchnieniem się położyłem. Master i Mafia położyli się na dywanie przy łóżku. Po chwili zasnąłem...
*******
Obudziłem się jak zwykle o 7 i od razu wstałem. Założyłem dresy i bluzę oraz buty do biegania, po czym wyciągnąłem iPoda i słuchawki. Wyszedłem z mieszkania, a psy za mną...
*******
Biegłem leśną ścieżką, Mafia i Master biegli obok mnie. Nagle zza pleców dobiegło mnie szczekanie. Odwróciłem się. Tamta dziewczyna z dnia poprzedniego szła ze swoim psem, który szczekał na sarnę uciekającą w las. Kiedy juz stracił ją z oczu, uspokoił się. Spojrzenie dziewczyny zetknęło się z moim.
-Cześć. Jak pierwsza noc?- spytała wesoło i do mnie podeszła.
-Okay.- odparłem.- Przypomnisz mi swoje imię?- spytałem.
-Julia.- powiedziała.
-No tak...- pokiwałem głową.
<?>
Od Julii do Nathana c.d
- Mhm. - mruknął od niechcenia.
Westchnęłam cicho pod nosem, odwracając wzrok. Po jakiś pięciu minutach, doszliśmy pod dom chłopaka.
Nathan?
Od Nathana CD Julia
Odpowiedziałem bez emocji:
-Nathan. Nathan Whisper.- odparłem. Pokiwała głową. Znów cisza. Spojrzałem na Mastera i Mafię. Uniosły na mnie pytające spojrzenia. Dałem im znak dłonią, nakazując spokój. Szły dalej nieco za mną przy nodze.
-Czym się zajmujesz?- spytała przerywając ciszę.
-Nie sądzę, żebyś musiała to wiedzieć, ale skoro już pytasz... z wykształcenia jestem artystą, weterynarzem i treserem psów...- odparłem.- A ty?- spytałem, bo tak wypadało.
<?>
Od Julii do Nathana c.d
- Zdradzisz mi swoje imię? - spytałam niepewnie.
Nathan?
Od Nathana Do Julii
Wysiadłem z pociągu przepuszczając przodem Mastera i Mafię. Psy od razu postawiły uszy i zaczęły węszyć.
-Mafia... Master... spokój...- powiedziałem, a te od razu się zatrzymały i przestały niespokojnie rozglądać i wbiły we mnie swe mądre ślepia. Ruszyłem peronem w stronę wyjścia ze stacji. Psy posłusznie poszły za mną. Kiedy tylko wyszedłem na świeże powietrze, w oczy rzucił mi się spokój... Nic dziwnego w sumie - w końcu dochodziła 22... Rozejrzałem się. Spojrzałem na kartkę, którą wyjąłem z kieszeni i sprawdziłem adres... Ruszyłem przed siebie w nadziei, że znajdę po drodze postój taksówek. Jednak niczego takiego znaleźć nie mogłem. Kręciłem się jakąś godzinę. Ktoś ciągle za mną łaził. Master i Mafia byli czujni. Mieli nisko głowy i ogony równolegle do podłoża. Nagle Master wyrwał do tyłu ujadając.
-Master spokój!- powiedziałem, a ten od razu się wycofał. Pod ścianą stała dziewczyna z dobermanem na smyczy. Spojrzałem na nią chłodno. Patrzyliśmy na siebie w milczeniu.
-Jestem Julia.- powiedziała uśmiechając się.
-Czemu za mną chodzisz?- spytałem krótko.
-Jesteś tu nowy. Pomyślałam, że może mogem ci pomóc się odnaleźć w mieście. Tak w ogóle...- zaczęła, ale jej przerwałem:
-Za dużo myślisz... nie szukałem przewodnika...- uciąłem i ruszyłem dalej.- Master noga...- powiedziałem do psa, a ten usłusznie poszedł za mną. Mafia szła wraz z nim. Jednak dziewczyna dalej szła za nami.
-Coś jeszcze chcesz?- spytałem z niechęcią się odwracając.
-Gdzie masz mieszkanie? Mogę ci pomóc je znaleźć.- znów się uśmiechnęła.
-Dzielnica druga. Numer 5.- powiedziałem zrezygnowany.
-To po drugiej stronie miasta!- zaśmiała się.- Ale to nic. Przy okazji pokażę ci okolicę.- posłała mi uśmiech i ruszyła ulicą. Ruszyłem za nią.
-Masz ładne psy. Jak się wabią?- spytała.
-Master i Mafia.- odparłem.
<?>